kwiat czy kamień?

Ukraińska dziennikarka i aktywistka oblała dzisiaj czerwoną farbą ambasadora Rosji, który poszedł złożyć wieniec na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Co prawda Rosja w tym roku zrezygnowała z uroczystych obchodów Dnia Zwycięstwa w Polsce, ale ambasador zdecydował pójść, jak co roku. Więc zebrała się duża grupa protestujących osób, z flagami ukraińskimi. Bo już wiadomo o masakrze w Buczy, a ukraińskie miasta na wschodzie zamieniane są metodycznie w ruiny przez rosyjskie, hm, wojsko.

Ale.

Wolałabym, żeby mój kraj rodzinny był bezpieczny dla mieszkańców. Dla wszystkich mieszkańców.

Wolałabym też, żeby mieszkańcy mojego rodzinnego kraju poddawali refleksji swoje czyny, zwłaszcza te, których konsekwencje poniosą inni.

.

Reakcje automatyczne nikomu życia nie przywrócą. I nie są, nawet odlegle, równoważne z bestialstwem Rosjan. Nie jest tak, że da się nienawidzić w czyimś imieniu i nie jest tak, że ślepa zemsta przywraca sprawiedliwość. Nie, nie przywraca.

.

.

Taka historia, jakoś tam à propos. Uporczywie przychodzi mi dzisiaj na myśl.

.

Moi pradziadkowie mieszkali w czasie wojny w Zabierzowie. Pradziadek był inżynierem, pracował dla wojska, wybudował jeden z hangarów na krakowskich Czyżynach, jeszcze przed wojną. Dużo starszy od prababci, nie został zmobilizowany do polskiej armii. Kiedy Niemcy weszli do małego, wtedy 250-tysięcznego Krakowa, nie mieli gdzie się podziać, więc odbierali te “lepsze” domy Polakom. Wyrzucili moją prababcię z trzema córkami i moim trzymiesięcznym ojcem z domu, dając im przysłowiowe dwie godziny na spakowanie się. Pradziadkowi kazali “iść na wschód”.

.

Kiedy już z tego “wschodu” wrócił, znalazł zatrudnienie u znajomego w zabierzowskiej cegielni. Tam zamieszkali. Znajomy miał żonę Żydówkę, co jakiś czas przyjeżdżali do nich inni Żydzi, żeby się ukrywać. Było oczywiste, że i pradziadkowie będą gościć Żydów u siebie. Przez lata okupacji przewinęło się wiele osób.

Pod koniec wojny mieszkały u dziadków dwie żydowskie dziewczyny. Za dywanem wiszącym na ścianie były drzwi, a za drzwiami pokój z oknem. Możliwe, że tego dnia któraś nich przez to okno wyglądała, możliwe, że ktoś ją przez to okno zobaczył z ulicy. Kto wie. W każdym razie w którymś momencie do mieszkania weszli niemieccy żołnierze. Zaczęli się rozglądać, zaczęli pytać.

Prababcia Kasia, po której mam imię, stała naprzeciw dowódcy, a on znacząco patrzył na ten dywan na ścianie.

Wiedział.

.

Nie wiem, jak patrzyła prababcia, była hardą osobą. Może zastanawiała się, kogo z rodziny powieszą najpierw?

Niemcy jeszcze chwilę postali, a potem dowódca dał znak do wyjścia.

Czy określenie “darował” im życie jest tu właściwe…?

.

Po wojnie w którymś z procesów siedział na ławie oskarżonych.

Były tam też te żydowskie dziewczyny. I była prababcia.

W kluczowym momencie prababcia go “nie rozpoznała”.

Dziewczyny nie mogły jej wybaczyć. Wyjechały potem do Izraela. I nigdy więcej się nie odezwały.

.

.

Sprawiedliwość. Czym jest sprawiedliwość?

Może być, że kwiat. Ale raczej kamień…

.

Leave a comment