tuba

A działo się pod koniec marca, w drugim roku rosyjskiej wojny.

.

Wracając z Chersonia miałam jeszcze na stanie 250 chlebów tostowych o krótkim terminie przydatności do spożycia, które wiozłam z Krakowa i nie dałam rady przekazać, bo wolontariusze chersońscy nie chcieli wziąć. Nie mieliby komu na szybko rozdać, mówili. Tam, w tym Chersoniu, został już tylko cień ludności. W związku z czym pobrałam dziewczynę z Winnicy i popędziłam dalej. W Jaworowie chleb przekazałam przesiedleńcom, bo podobno mają dostawę tylko raz w tygodniu. No i wzięłam tubę po pocisku do hałbicy 155 mm, MK2A4, na jedną z naszych aukcji, na których zamieniamy stal na miedź brzęczącą, za którą z kolei kupujemy przedmioty dalece bardziej przetworzone.

I odsyłamy z powrotem.

.

Żelastwo, które wiozłam, było doskonale legalne, bo ani nie jest, ani nie było, ani nie będzie bronią. W każdym razie nie bardziej niż zaciśnięta pięść. Tuby nie chowałam, ot, położyłam na półeczce, bo przecież legal. W przeciwieństwie do wiadomego granatnika. (Działam zgodnie z prawem, ponieważ nie jestem komendantem głównym polskiej Policji).

Miałam się zdziwić.

Na granicy w Krakowcu, po pięciu godzinach stania naszego Forda na kanale, zawezwano policjantów z Jaworowa, którzy potwierdzili, że tuba ne jawliajetsia zbrojeju. Tym niemniej szef zmiany ukraińskich celników się uparł, że mnie z tubą nie puści, nawet z powrotem, mimo że ona nie zbrojeju, i mimo, że puszczał już i po dziesięć i dwadzieścia podobnych na raz. W przypływie złości – słyszałam, że z niechęcią komentował, że “znamy prawo i cytujemy”, więc łatwo nas nie spławią – w przypływie złości wyznał, że odkąd pojawili się w telewizji jako ci, którzy przepuścili granatnik, i odkąd polscy celnicy zaczęli ich gnębić, żeby grama żelastwa już więcej nie puścili, nie puszczają. I dopóki on tu rządzi na zmianie, to takim naiwniakom, którzy otwarcie wiozą całkiem legalne prezenty od przyjaciół z Ukrainy, pokaże obszernego faka.

Wzięłam więc od policjanta numer telefonu, żeby tubę przetrzymał do piątku, bo po nią wrócę. Przetrzymał, odebrałam. Tuba, rzecz jasna, dawno w Polsce, bo w przemyty każdy umie. Znacznie trudniej obecnie jest obywatelowi działać zgodnie z prawem, skoro nawet polskie władze ani polskie służby tego nie robią.

Bardzo niedobrze, że polskie służby zarażają teraz swoim relatywizmem nowo odbudowane służby ukraińskie.

Leave a comment