Okulinka

Parę kilometrów dalej jest już Białoruś

ciemno, jak to o szóstej wieczorem w listopadzie, pod tą szerokością geograficzną, i nigdzie żadnej stacji benzynowej, a bardzo muszę do ubikacji.
może jakieś pokoje gościnne?
o, jest jakiś zajazd.

przepraszam, mogę skorzystać z toalety? – pytam pana w recepcji.
tak, proszę, tu za ścianą, pierwsze drzwi na prawo.

idę za ścianę. długi, wąski korytarz. wzdłuż całej długości w rzędzie ustawione wojskowe buty.

trochę nie rozumiem tego, co widzę, odruchowo zaczynam liczyć, dwadzieścia, czterdzieści, pięćdziesiąt par wojskowych butów…

nie tam, proszę pani, tutaj.

wychodzę z zajazdu… w drzwiach mijam ludzi, kwiat młodzieży. wchodzą, żywo o czymś rozprawiając. na ramieniu niosą karabiny.

to te myśliwskie karabinki Grot, które dostało ostatnio wojsko obrony terytorialnej, żeby celniej strzelać do nocnej zwierzyny.

może to tej nocy się uda. może Bóg da im szczęście przynieść śmierć choć jednemu wrogowi ojczyzny.

jest pełnia, przyjaciółka wędrowców.

.
ale nie wszystkich.
.
.